2011-08-22

I'm here! :D

Hej :) Jestem w pracy u mojego host taty, wiec napisze troszke o tym co sie dzialo przez ostatnie dni (to bylo w planach, niestety zbyt duzo zajela mi opowiesc o lotach ;D). Od razu przepraszam za brak polskich znakow, ale uzywam angielskiego laptopa, a nie chce mi sie przestawiac jezyka :).

Jestem tu juz od trzech dni i uwierzcie mi jest CUDOOOWNIE! Juz pierwszego dnia czulam sie jak w domu, haha, ale opowiem wam wszystko od poczatku:

W piatek rozpoczelam pakowanie i uwierzcie mi nie bylo to takie proste ;). 23 kilogramy to zdecydowanie za malo! Ja mialam dwie walizki po 23 kilo i nadal mialam problem z upchnieciem wszystkiego co chialam... Skonczylo sie na tym, ze prawie nic nie wzielam hahahah :D.
Pozniej zjadlam typowo polski obiad - rosol, schabowy etc. Pozegnalam sie z paroma osobami (tak Em, miedzy innymi z toba) i poszlam spac, a przynajmniej mialam taki zamiar... Stres byl coraz wiekszy i jak nie denerwowalam sie przedtem tak wtedy nie wiedzialam co mam ze soba zrobic. Wkoncu zasnelam. Nie na dlugo bo zaraz trzeba bylo wstac i jechac na lotnisko.

WARSZAWA - AMSTERDAM

Wstalam jakos po 2, wyszlam z domu o 3:40, a na lotnisku bylam okolo 4:10. :). Odprawe mialam za soba, bo robilam to online, wiec pozostalo mi tylko oddanie bagazy, pozegnanie z rodzicami i pojscie do gate ;). Lecialy ze mna 4 dziewczyny: Monika, Kasia, Marta i Justyna ;))) (ich blogi mozecie znalezc z prawej strony). Jedynym problemem bylo to ze siedzialysmy w roznych miejscach, a nie kolo siebie.. Na ratunek przyszla kolezanka mojej mamy, ktora caly czas byla ze mna, nawet weszla ze mna do samolotu.. Jak wychodzila pogadala ze stewardesa, i tuz po starcie wszystkie siedzialysmy juz w jednym rzedzie. Lot byl bardzo przyjemny, obsluga KLM bardzo mila, a z Kasia bylysmy tak zagadane ze nie wiedzialysmy ze juz ladujemy, haha.. Kapnelysmy sie jak juz bylismy na ziemi :D.

Lotnisko w Amsterdamie! OGROMNE! Musialysmy sie dostac z terminala D do E. Niby blisko, no nie? Coz, szlysmy i szlysmy i szlysmy i szlysmy a konca nie widac. Wkoncu jakos dotarlysmy. Sprawdzili dokumenty naszej piatce razem, pozniej bagaz podreczny, na koniec skanowali cialo w tej tubie. Jak juz to przeszlysmy, musialysmy czekac ponad godzine na wylot. Tu byla akcja pod tytulem 'Internet'. Nie moglam ogarnac ktora siec jest bez hasla, wiec polecialam do pana z obsugi przeswietlania bagazy, ten mi wytlumaczyl co i jak i cala nasza piatka zasiadla do facebooka. :)). Pozniej bylo grupowe zdjecie i wejscie na poklad.

AMSTERDAM - SEATTLE

Samolot olbrzymi, telewizory w zaglowkach i wszystko to co jest w wyposazeniu transatlantyckich lotow :). Tutaj znowu bylysmy rozrzucone po calym samolocie, ale dziewczyny szybko sie zamienily, pozniej ja zamienilam sie z pewnym panem, ktory usiadl na miejscu dziewczyny ktora usiadla na moje miejsce, takze wszyscy zamieniali sie ze wszystkimi. :) W trakcie tych prawie 10 godzin lotu, spalam moze z 2 godziny, obejrzalam film Arthur, czytalam gazete, uzupelnialam te kartki co rozdaja na poczatku lotu, i siedzialam albo z Monika i Kasia albo z Justyna i Marta, bo siedzialy w innym miejscu. W pewnym momencie stwierdzilam ze czuje sie w tym samolocie jak w domu, bo tak dklugo juz w nim bylam, hah.
Nie rozumiem o co ludziom chodzi z jedzieniem w samolotach. To ktore dostalismy bylo bardzo dobre. Najpierw byl kurczak z ryzem i jakims sosem, a pozniej juz na godzine przed ladowaniem pizza i lody. ;). W miedzyczasie jakies ciasteczka itd. Bylam w szoku, ze to jedzenie mi tak smakowalo :D.

Anyway.. Po wyladowaniu udalysmy sie do kolejki gdzie sprawdzaja dokumenty, stepluja cos, i generalnie wpytuja co, po co i dlaczego. A jeszcze zdjecie robia :). Do ktorego bylam za niska, yaay! :D. haha. Cieszylam sie jak nie wiem, ze to przeszlam, zjechalam na dol, wzielam bagaze i wszystkie podeszlysmy do panow, ktorzy biora te niebieskie karteczki i wpuszczaja cie do kraju. Oczywiscie, nie bylabym soba gdybym  a) czegos nie zgubila, b) nie robila zamieszania. Okazalo sie ze nie mam tej kartki! Pan Officer zaczal odliczac mi czas na znalezienie, ja juz o malo tam ryczalam, jakas pani zaczela mi sprawdzac paipery i torebke, ale kartki jak nie bylo tak nie bylo... W miedzyczasie dziewczyny juz poszly zobaczyc sie ze swoimi rodzinami wiec zostalam sama. W koncu zawolali jakas inna pania, ktora pojechala ze mna na gore do okienek, ze moze to gdzies zostawilam. Nigdzie jej nie bylo, ale w koncu slysze jak ktos krzyczy moje nazwisko odwracam sie a tam inny pan ze zlowrogim wyrazem na twarzy z innego okienka macha do mnie moja niebieska karteczka. Jak juz ja odebralam to sie nieznacznie do mnie usmiechnal, ale i tak bylam przerazona, bliska placzu i nie moglam wyksztusic slowa. Jak juz zjezdzalysmy na dol pani ktora ze mna byla zaczela ze mna rozmawiac o tym po co jade itd. okazalo sie ze wie gdzie jest moja nowa szkola.. Nie byla to prawdziwa rozmowa bo jak juz mowilam, ledwa co powstrzymywalam sie od lez. Wzielam moj bagaz i znowu podeszlam do pana od korego zalezal moj pobyt w USA. Tym razem gratulowal mi mojego szczescia i smial sie razem z innymi officerami ze zrobilam tyle zamieszania, hah. ;)
Pozniej trzeba bylo wejsc do pociagu przejechac jedna stacje, wysiasc, przejsc kawalek, wjechac na gore i tam powinna byc twoja rodzina. :). Moja juz wczesniej powiedziala mi ze sie spozni, wiec nie panikowalam.. Troche ochlonelam jak znalazla mnie pani z CHI.. Okazalo sie ze rodzina Justyny utknela w korku wiec bylysmy razem.
Ja coraz bardziej nie moglam uwierzyc ze jestem w Ameryce, ze mi sie udalo! Nadal nie wierze ze tu jestem. Mam takie momenty ze musze sie uszczypnac, bo mam wrazenie ze to zwykly sen i zaraz sie obudze :).

Takze oto jestem! Jakies 10000km zdala od domu.. Chociaz moze nie do konca, bo tu jest moj nowy, drugi dom. :)

PS. Nie moge narazie dodawac zdjec, bo nie mam kabla zeby je zrzucic na laptopa. :). Jak uda mi sie kupic , lub rodzice mi go dosla to cos wrzuce. Bede pewnie przez jakis czas dodawac zdjecia zrobione przez moja host mame. :)

Pozniej napisze co bylo jak mnie odebrali z lotniska, i co robilam przez te pierwsze 3 dni na drugim koncu swiata!

xoxo,

3 komentarze:

  1. wspaniale;)
    czekam na dalsze notki i zdjecie pokoju ;D
    jak sie dogadujesz z rodzinka ?
    buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale miałaś przygód na samym końcu!
    Dodaję. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz już w końcu jak z Twoją rodziną? I... TEŻ UWAŻAM, ŻE AMERYKA JEST CUDOWNA :D

    OdpowiedzUsuń